Utworem, który chciałem zadedykować przyjaciołom i znajomych uwikłanych w spór jeden czy drugi (niech będzie powiedziane ogólnie), dotyczący formowania się nowych zespołów w tych czy innych instytucjach państwowych, niech będzie piosenka, którą Epstein znał z czasów dzieciństwa (?), a która prze swój ludowy charakter bardzo nadawał się jako pacyfistyczna „mantra” zbieżna z nastrojem ówczesnych wielbicieli rocka. Chodzi o utwór, , ale w którym polskie ucho odcyfruje zamierzenie Epsteina - znaną piosenką góralską „O przyjaciele, nie bijta się”. Świat zna tę piosenkę pod inną tytułem, którego nie znam, co nie jest dziwne bo polszczyzna nie była w tych czasach mocną stroną liverpoolczyków (dzisiaj zapewne jest już inaczej).
A więc, powtarzajmy jak mantrę „O przyjaciele, nie bijta się” – czy to chodzi o Jadwigę Staniszkis napastującą Jarosława Kaczyńskiego, czy o Bronisława Wildsteina posądzającego o rzeź niewiniątek Barbarę Stanisławczyk, czy o rywalizację tygodnika wSieci z partnerem ideowym z Do Rzeczy. Gdyby to były czasy stanu wojennego, to zaprosiłbym wszystkich przyjaciół na pędzony w podziemiu bimber lub nawet na jointa, którego w tych czasach niektórzy z nas – oczywiście nie zaciągają się - popalali (zdarzało się poczuć charakterystyczny zapach nawet w więzieniu, co było tym łatwiejsze, że pilnujący nas zomowcy w ogóle nie zdawali sobie sprawy, że w paczce Sportów może być ukryte coś innego niż grypsy).
O przyjaciele! Może już niektóre drogi odeszły od siebie tak daleko, że nie da się z nich zawrócić i znowu spotkać się we wspólnej walce ramię przy ramieniu, ale nie przeistaczajmy różnic, sporów, nawet złości w bratobójczą walkę. Polska stoi wobec zagrożeń fundamentalnych, więc zachowajmy pokorę, opanujmy emocje, poskrommy nawet słuszne pretensje i żale i: Nie bijta się! A gdyby już nie dało się poskromić roznieconych emocji, to ze swojej strony proponuje inną góralską piosenkę: „Pobili się dwaj górale ciupagami – O górale, nie bijta się, ma góralka dwa warkocze podzielita się!”.
Krzysztof Wyszkowski