Poeci listy piszą...
KRZYSZTOF MASŁOŃ, Do Rzeczy 3/2015, s. 54.
W wyborze i opracowaniu Grzegorza P. Bąbiaka ukazały się listy, jakie założyciel i pierwszy prezes Czytelnika Jerzy Borejsza (1905-1952) otrzymywał w powojennej Polsce. W książce znalazły się listy 61 pisarzy, na czele z Dąbrowską i Nałkowską, Miłoszem i Andrzejewskim, Gałczyńskim i Iwaszkiewiczem... Większość korespondencji nieszczególnie porywa, przeważają bowiem skryte za kurtuazyjnymi komplementami prośby o zapewnienie potrzeb materialnych, o pieniądze, mieszkanie. Borejsza w tamtych czasach był szafarzem dóbr wszelakich, znakomicie czuł się w tej roli.
Z publikowanych listów, ocalałych z „przeglądu" tej korespondencji, jakiego po śmierci Borejszy dokonał jego brat, sławny stalinowski oprawca Józef Różański, jeden zasługuje na wyjątkową uwagę. Chodzi o list Juliana Tuwima pisany w grudniu 1945 r. w Nowym Jorku.
„[...] po tylu latach okupacji faszystowskiej, po wyzwoleniu kraju przez armię radziecką, po takim przełomie, na takim »zakręcie dziejowym« - w kraju, którego prezydentem jest obywatel Bierut, a wicepremierem obywatel Gomółka [!], a dyrektorem największego »koncernu« wydawniczego obywatel Borejsza - w tym kraju jeszcze ciągle daje się we znaki lęk przed opinią kół reakcyjnych. Klechistan, jak widzę, został Klechistanem, a Lechitleria Lechitlerią. Tzw. »ataki na Kościół katolicki« polegają na przeciwstawieniu cudownej postaci Chrystusa-Rewolucjonisty jego ziemskiemu »zastępcy«, sojusznikowi Możnych, Tłustych i Wyfraczonych, a »swoista koncepcja Piłsudskiego« jest domysłem, że jego nienawiść do Sowietów powstała (m.in. oczywiście)
„- z zawiści, że na dziejów szaniec
Z pożarem w łapie, jak z chorągwią.
Wszedł obszarpaniec, dzikus Mongoł,
Nie on, zułowski hardy panicz".
Jak na przedwojennego admiratora marszałka Piłsudskiego nieźle. Dalej jest jeszcze ciekawiej, a „bohaterem" Tuwimowskich wywodów staje się Bolesław Piasecki, przez poetę nazywany „sarmackim hitlerowcem", „faszystowskim arcyścierwem" i „zbójem". Zdaniem Tuwima, nawet „»przyzwoite zachowanie się« niedoszłego fuhrera nazistowskiej Polski (»już był w ogródku, już witał się z gąską«...) budzi obrzydzenie i śmierdzi. Za czasów hitlerowskich Piasecki siedział podobno w więzieniu czy obozie. Nic dziwnego. Przecież Niemcy chcieli w Polsce niemieckiego faszyzmu, nie polskiego. W melinach faszystowskich nieraz bywają kłótnie i bójki. Może wstrząs klęsk i niemieckie okrucieństwa tak silnie podziałały na Piaseckiego, że zdobył się nawet na uratowanie jakiegoś żydowskiego dziecka. Nie wykluczam tego - i w takim razie, jako syn wymordowanego narodu, dziękuję panu Piaseckiemu za ten wspaniałomyślny gest. Ale nie zmniejszy to w niczym mojej pogardy dla niego".
Autor „Kwiatów polskich" nie mógł pojąć, jak w prosowieckim, w domyśle - komunistycznym - systemie przywódca przedwojennej Falangi mógł wydawać pismo („Dziś i Jutro"). Mocno by się zdziwił Tuwim, gdyby się dowiedział, kto udzielił Piaseckiemu koncesji i na ten tygodnik, i na stworzenie przyszłego PAX-u, i na działalność sensu stricto polityczną. A uczynił to niejaki Iwan Sierow, przyszły szef KGB, na razie odpowiedzialny „tylko" za, między innymi, Katyń. W przyszłości, na przykład, za Budapeszt.
Tuwim alarmuje też: „Mam wrażenie, że nie zdajecie sobie sprawy, do czego tutaj doszła nienawiść do Polski. [...] Żydzi, potężni tutaj, zioną nienawiścią". I cytuje najpoważniejsze amerykańskie tytuły prasowe: „W Polsce jest dziś największy antysemityzm na świecie".
Borejsza, autor sloganu o rzekomo „łagodnej rewolucji" przetaczającej się przez Polskę, miał wysłuchiwać Tuwimowych pretensji: „Drogi Panie! Czy »łagodna rewolucja« nie zaczynała się czasem mścić? Czy wolno po takiej wojnie i po takiej tragedii, jaką Polska przeszła, działać półśrodkami? Czynie sądzi Pan, że płód rewolucji w łonie naszego kraju poddano tzw. »skrobance«?".
Miał nad czym myśleć Jerzy Borejsza, czyli Beniamin Goldberg, według Miłosza najbardziej międzynarodowy komunista, jakiego nosiła ziemia polska.