Przypomniałem sobie wówczas artykuł, który w kwietniu 1981 r. pisałem do „Tygodnika Solidarność” (Od WZZ do Sierpnia, TS nr 3): „Wiele gwałtownych prób zdobycia wolności podejmowali Polacy. Pamiętamy brutalność stalinizmu w czerwcu 56, wielkie nadzieje Października, które tak szybko okazały się złudzeniem, klęskę studentów w 68 r., tragedię Grudnia 70. W kraju zapanowało poczucie beznadziejności. Społeczeństwo marniało z niemożności, gniło w bezruchu.”
Komunistycznej atomizacji przeciwstawiałem hasło z Deklaracji Wolnych Związków Zawodowych: „Wzywamy wszystkich do solidarności w walce o lepszą przyszłość" i opisywałem jej sukces: „<Solidarność> — hasło gdańskiego strajku stało się imieniem Związku. Wielki ruch „Solidarności" ogarnął całą Polskę. Stał się dziesięciomilionową potęgą popieraną przez cały naród. Dokonała się najpiękniejsza w historii Polski rewolucja”.
Tak wiosną 1981 r. czułem i myślałem nie tylko ja; tę wiarę i pogląd podzielały miliony Polaków. Byliśmy pełni dobrej woli i nadziei. Ale przeciw sobie mieliśmy nie tylko szantażujące cały świat Imperium Zła, ale i rodzimych zdrajców, gotowych do zamordowania Solidarności, gotowych do nowych zbrodni na Polsce. Targowica ogłosiła nas wyjętymi spod prawa „elementami antysystemowymi” i uwięziła w obozach, a całej Polsce narzuciła stan paraliżującego zamrożenia.
Myśleliśmy wtedy, że chwila upadku komuny stanie się momentem narodowego zrywu na rzecz wolności i niepodległości; że zdrajcy, zbrodniarze i złodzieje ze strachu przed demokracją sami uciekną do Moskwy, a nową Polską będą rządzili patrioci. Nie przewidzieliśmy, że „nasi bohaterowie” – Wałęsa, Mazowiecki, Bujak, Kuroń, Michnik, Frasyniuk, Geremek i legion podobnych – okażą się sojusznikami oprawców, organizatorami PRL-bis, obrońcami postkomunistycznego układu; że okrągły stół stanie się nową Targowicą, gorszą niż ta sprzed dwustu lat, bo narzuconą Polsce już nie siłą rosyjskiego żołdactwa, a własnym wyborem samo-zniewolenia.
Dlaczego oni to zrobili? Ci, którzy służyli komunistycznej policji politycznej, jako jej agenci, nie chcieli wolności ze strachu przed hańbą i wyrzuceniem z kręgu beneficjentów. Pożyteczni idioci dali się uwieść tłumiącej rozsądek pysze i żądzy władzy. Tacy jak Kuroń cynicznie obliczyli, że postkomunizm gwarantuje im utrzymanie uprzywilejowanej pozycji, a na pełnej wolności i demokracji mogą tylko stracić. Do tej koalicji szybko dołączyli ambitni „macherzy z zaplecza” oraz zorganizowani i indywidualni złodzieje. Za nimi do solidarnościowego establishmentu wkroczyły już całe tłumy „naszych” esbeków wraz z całym WSI. I musiało skończyć się tak, że Wałęsa został świadkiem obrony na procesie Jaruzelskiego, a Michnik bronił Kiszczaka.
Dzisiaj dawni agenci NKWD, KGB, SB czy WSW są towarzyszami walki funkcjonariuszy służb specjalnych III RP. Członkowie komunistycznej nomenklatury i biznesmeni z rozdania FOZZ są elitą polskiej przedsiębiorczości. Trudno rozróżnić, czy to antysemici z Marca`68 walczą z polską ksenofobią u boku polskich posowieckich Żydów, czy odwrotnie. Czy to Komorowski podpiera Jaruzelskiego, czy Jaruzelski podtrzymuje aureole nad układem Komorowskiego. Czy Tusk deklaruje ufność w Putina, bo taki głupi, czy taki podły, czy po prostu musi? Czy to Mazowiecki złapał „zaufanych ludzi KGB”, czy Tatarzyn za łeb trzyma?
Katastrofa Smoleńska i wszystko, co się po niej stało, ujawniła, że polska demokracja pozostaje w niewoli postkomunistycznego systemu scalającego środowiska dawnej nomenklatury i część dawnych elit solidarnościowych. Dzięki posiadaniu absolutnej dominacji medialnej oraz korzystania ze wsparcia przez Zagranicę, ten posowiecki układ nadal utrzymuje się przy władzy.
Cóż zrobić? Nie wiem i dlatego przytaczam zdanie zamykające mój artykuł sprzed 30 lat: „Dzisiaj w kościołach polskich nad Wielkanocnym Grobem Chrystusa stoją trzy krzyże sprzed Bramy Nr 2 Stoczni Gdańskiej /…/ I dopiero ten pomnik w kościołach, przez wstrząsające ogromem znaczenia — świętością symbolu dotyka wielkości sierpniowej rewolucji zmartwychwstania narodu. Umieszcza ją w świadomości, wyobraźni i miłości Polaków na tym miejscu, które od bardzo dawna było puste. Na miejscu Zwycięstwa.”